RSS: Lekarstwo na doomscrolling

Co to jest ten RSS? Legenda głosi, że używali go Adam i Ewa do czerpania najświeższych informacji z Raju. Dlaczego więc o nim piszę, skoro jest już dinozaurem? Może dlatego że sam nim jestem 😉. Powstało już wiele artykułów szczegółowo opisujących RSS. Mimo to poruszam jednak ten temat, ponieważ uważam że nie powinien zostać zapomniany, a wręcz chciałbym dołożyć swoją cegiełkę do reanimacji omawianego standardu. W dobie monopolu Facebooka w social mediach niektórzy wpadają w nałóg konsumowania zbędnych treści. Właśnie przez ten monopol, jaki obecnie osiągnął Facebook, RSS powoli odchodzi w zapomnienie. Mam tylko cichą nadzieję, że nabierze on nieco wiatru w żagle przy nadchodzącej fali odwrotu od mediów produkcji Big Techów. Naiwne marzenie? Oby nie.

Spis treści

Czym jest RSS

RSS jest otwartym standardem nie podlegającym pod żadne osoby czy instytucje. Rozwinięcie skrótu to Really Simple Syndication, który można tłumaczyć jako Naprawdę Łatwa Dystrybucja (treści). Historia RSS sięga aż 1999 roku, przez te lata był rozwijany i dzisiaj obsługiwany jest domyślnie przez większość stron internetowych, które odwiedzamy.

Mechanizm funkcjonowania RSS polega w uproszczeniu na tym, że dana strona obok treści widocznych na niej udostępnia je także w formacie XML. Właśnie plik z artykułem w tym formacie pobierany jest przez czytnik zainstalowany na naszym urządzeniu by ostatecznie zostać wyświetlony w czytelnej dla nas formie. Kwestie instalacji i konfiguracji omówię w końcowej części artykułu.

Cechy

RSS wymaga minimum wysiłku żeby móc zacząć przeglądać artykuły w swoim czytniku. Dodanie wybranego kanału do swojej listy można porównać do zasubskrybowania danego profilu na Facebooku czy ExTwitterze. Jedyną różnicą jest to, że żaden algorytm nie zaproponuje nam np. kanału wolnoscwkieszeni.pl. Musimy najpierw znaleźć interesującą stronę internetową a następnie dodać ją do naszego czytnika. To oznacza że RSS nie da nam na tacy żadnych informacji jak robią to social media. Taki sposób pozyskiwania informacji ciężko jest dzisiaj „sprzedać”, szczególnie gdy ma się za konkurencję wygodnego Facebooka, który wie lepiej od nas czego potrzebujemy i już na starcie zalewa nas dopasowanym przez algorytmy treściami.

Kolejną cechą RSS jest właśnie brak owych algorytmów. Otrzymujemy tylko artykuły ze stron, które dodaliśmy do czytnika samodzielne, a pobierane treści układane są w kolejności chronologicznej. Czytamy więc artykuły ze wszystkich stron w jednym miejscu od najnowszego do najstarszego (albo na odwrót). Żaden algorytm też nie schowa przed nami artykułu z listy dlatego że może okazać się np. niepoprawny politycznie lub niekorzystny dla własiciela danej platformy.

Inną bardzo ciekawą cechą pobierania przez czytniki całych artykułów jest zapisywanie ich na naszym urządzeniu. Dzięki temu możemy je przeczytać gdy nie mamy dostępu do internetu, jeśli autor zmieni zdanie i usunie daną treść lub co gorsza artykuł zniknie z sieci w skutek wprowadzonej cenzury. Innymi słowy mimo braku internetu lub usunięcia danej treści dalej będziemy mogli ją przeczytać.

Ostatnia i najważniejsza cecha – prywatność. Brak konieczności posiadania konta aby przeglądać artykuły w czytniku RSS niesie za sobą wiele zalet. Głowne z nich to brak profilowania czy śledzenia różnymi metodami. Poza tym nasza aktywność nie jest analizowana przez żadne algorytmy. Dzisiaj gdy nasza prywatność jest coraz bardziej narażona, cecha ta powinna zyskiwać na znaczeniu.

Decentralizacja

Jednym z większych problemów dzisiejszego internetu jest nadmierna centralizacja. Koronnym przykładem mogą być social media jak Facebook czy ExTwitter. Lwia część rynku informacyjnego jest właśnie w rękach wymienionych korporacji. Rodzi to niezdrową centralizację i uzależnienie od prywatnych podmiotów zewnętrznych, które przejmują i monopolizują rynek informacji by ostatecznie ograniczać do nich dostęp lub kreować swoją narrację. RSS jest lekarstwem na opisany problem. Przez swoją konstrukcję jest naturalnym rozwiązaniem kwestii nadmiernej centralizacji.

Jeśli zaś chodzi o wady decentralizacji, to RSS niweluje je poprzez to, że nie musimy wchodzić na każdą stronę z osobna i sprawdzać czy pojawił się interesujący nas artykuł. Wszystkie treści przeglądamy w jednej aplikacji. RSS wyciąga ze zdecentralizowanego internetu to, co dla nas wartościowe bez zbędnych treści, reklam i prezentuje nam wszystko w jednym miejscu.

Dlaczego część twórców wyłącza RSS

Dzisiaj największym problemem staje się świadome wyłamywanie się wielu właścicieli czy twórców stron internetowych z omawianego standardu. Część z nich robi to dlatego, ponieważ wolą przekierować cały ruch na swoje fanpage np. na Facebooku. Po co? Prawdopodobnie dlatego, że widzą wtedy liczbę oglądających, subskrybujących czy łatwiej jest o interakcje z czytelnikami. Przy RSS właściciel strony nie dostaje tak rozbudowanych statystyk i nie ma kontroli nad dystrybucją tworzonych przez siebie artykułów.

Wadą RSS w dzisiejszych czasach jest to, że kanał Twojej strony może być użyty do „scrapowania” treści przez przeróżne automaty, co oczywiście generuje dodatkowy ruch na stronie. W skrajnych przypadkach może powodować to obciążenie Twojego serwera. Jest to kolejny powód, dla którego część właścicieli witryn o większej popularności wyłącza możliwość ich dodania do naszych czytników.

Wypada wspomnieć, że WordPress jak i inne CMSy mają domyślnie włączone kanały RSS. Jeśli chcemy je wyłączyć, musimy zrobić to ręcznie edytując odpowiedni plik albo za pomocą wtyczki. Oczywiście treści z mojego bloga możecie pobierać bez przeszkód i przeglądać w swoich czytnikach żeby być na bieżąco z materiałami.

Instytucje publiczne na bakier z RSS

O ile powyższe argumenty mogą być jeszcze zrozumiałe, o tyle działania naszych instytucji państwowych już takie nie są. Duża część stron internetowych administracji publicznej ma wyłączoną możliwość pobierania informacji poprzez kanały RSS. Zamiast tego wymuszają one na swoich urzędnikach (oficjalnie lub nie) posiadanie profili na Facebooku. Jest to bardzo niekorzystne pod kątem prywatności oraz poruszonej przeze mnie we wcześniej cyfrowej suwerenności. Tym bardziej jest to niezrozumiałe, ponieważ włączenie na stronach rządowych kanałów RSS nie wymaga żadnych zmian w przepisach. Wystarczy tylko jedna techniczna zmiana na stronie dokonana przez administratora. Sprawdziłem trzy pierwsze ministerstwa na liście – żadne z nich nie ma włączonego kanału RSS. Ze sprawdzania kolejnych po prostu zrezygnowałem.

brak kanału Ministerstwa Cyfryzacji
Ministerstwo Cyfryzacji
brak kanału Ministerstwa Aktywów Państwowych
Min. Aktywów Państwowych
brak kanału RSS Ministerstwa Edukacji Narodowej
MEN

Na uwagę zasługują działania fundacji Internet Czas Działać, która jakiś czas temu opracowała rekomendacje dla instytucji publicznych dotyczące używania standardu RSS zamiast obecności w prywatnych mediach społecznościowych. Pozostaje mieć nadzieję na pozytywne podejście do tych rekomendacji. Innym rozwiązaniem mogłoby być wprowadzenie rozporządzenia nakładającego obowiązek włączenia kanałów RSS na strony administracji rządowej.

Powody przygasania standardu RSS

Pozwolę sobie na hipotezę, że głównym powodem przygasania standardu RSS są social media, które dominują dzisiaj w sferze informacyjnej. Prawie każdy z nas posiada konto na jednym lub kilku z największych social mediów na rynku. Odwiedzamy je codziennie wyczekując nowych treści. Jako że czas jest ograniczonym dobrem, to musimy zdecydować na co go przeznaczymy. W naszych wyborach często RSS przegrywa.

Kolejnym powodem może być szersza nieznajomość tego standardu. Facebooka znają wszyscy, mimo że powstał 5 lat po utworzeniu standardu RSS. Dlaczego tak się dzieje? Pomijając ogromne nakłady finansowe i marketingowe być może też dlatego, że RSS jest z pozoru mniej atrakcyjny, nie przyciąga naszej uwagi i nie zmusza do nieustającego scrollowania treści. Jeśli w czytniku pojawią nam się dwa artykuły, to po przeczytaniu ich mamy po prostu koniec lektury i możemy mieć niedosyt. W przypadku Facebooka po przeczytaniu danego posta możemy przewijać w nieskończoność marnując nasz czas, jednak z psychologicznego punktu widzenia jest to atrakcyjne, bo nie lubimy jak coś ciekawego szybko się kończy.

Kolejny czynnik wpływający na względnie małą popularność tego standardu to próg wejścia. Może wydawać się to śmieszne, gdyż nie musimy mieć żadnych umiejętności żeby zacząć używać RSS. Przez owy próg mam na myśli bardziej wymuszenie zaangażowania po stronie użytkownika w całkowicie samodzielne wyszukiwanie wartościowych dla niego treści. Konkurencyjne social media same zalewają nas materiałami dobranymi przez algorytmy, a my możemy się wygodnie rozsiąść i konsumować treści.

Recepta na przywrócenie dawnego blasku

Jeśli taka w ogóle istnieje, to najpewniej złożona jest z wielu czynników. Na kanałach RSS na pewno musiałaby wrócić obecność wszystkich organów administracyjnych. Musiałyby iść też za tym aktywne działania promujące korzystanie z tego źródła. Wśród tych działań nie wystarczyłoby tylko dodanie ikonki z RSS na każdej stronie. Przydałyby się odnośniki w kilku miejscach na stronach i ewentualne promowanie.

Najważniejszym jednak czynnikiem, na który administracja nie ma wpływu, jest świadome odchodzenie od prywatnych i zamkniętych mediów społecznościowych w kierunku nie tylko standardu RSS, ale też zdecentralizowanych i niezależnych sieci społecznych niezależnych, jak np. Mastodon. Niektórzy powiedzą, że to naiwne z mojej strony, ale pomarzyć każdy może 😉

Dodajemy pierwszy kanał do naszego czytnika

W temacie wyboru aplikacji do obsługi RSS skupię się na Androidzie. W przeciwieństwie do Facebooka, który ma swoją jedną oficjalną aplikację, standard RSS obsługiwany jest przez niezliczoną ilość programów. Dla tych, którzy mogą zgubić się w gąszczu różnorodności polecę jedną moim zdaniem najlepszą i jednocześnie łatwą w obsłudze aplikację – Feeder.

Feeder jest to otwartoźródłowa aplikacja na nasze telefony, która pozwala w łatwy sposób zarządzać naszą listą kanałów RSS. Pobierzecie ją z repozytorium F-droid. Po zainstalowaniu i pierwszym uruchomieniu zobaczymy główny ekran. Widzimy wpisy z domyślnie zapisanego kanału Feeder. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby go usunąć. Żeby to zrobić musimy otworzyć menu (trzy kropki) i wybrać Usuń kanał. Następnie zaznaczamy Feeder News i klikamy OK.

Teraz gdy widzimy już czysty ekran klikamy ponownie w menu (trzy kropki) -> Dodaj kanał i wpisujemy w pole np. wolnoscwkieszeni.pl. Następnie klikamy Szukaj. W tym przypadku pojawią nam się dwa wyniki z końcowym adresem …/feed/ i …/comments/feed/. Wybieramy ten pierwszy.

W nowo wyświetlonym oknie możemy wybrać opcję Domyślnie pobieraj całe artykuły oraz Powiadamiaj o nowych artykułach – dzięki temu będziemy dostawali powiadomienie co jakiś czas o nowych artykułach. Przewijamy na dół i klikamy OK.

Od tej pory nie ominie Was już żaden wpis. Pozostaje tylko kliknąć menu (hamburger) i wybrać Wszystkie kanały. Teraz na tablicy będą nam się wyświetlały chronologicznie artykuły ze wszystkich stron, jakie dodamy później.

Podsumowanie

Jeśli jeszcze jakimś cudem nie słyszałeś o RSS, to mam nadzieję, że tym wpisem przybliżyłem nieco zasady działania tego standardu oraz jak go używać w praktyce. Mam nadzieję, że jego zalety w końcu zostaną zauważone przez większą część społeczności internetowej i przekonają do przesiadki z coraz bardziej inwazyjnych prywatnych platform social mediów.

Do następnego!

Jeśli podoba Ci się moja praca lub masz jakieś uwagi, pozostaw komentarz pod wątkiem lub na Mastodonie.

Możesz też postawić mi małą czarną 🙂

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *